🏒 Jestem Kochanką Jak Odejść
A jak już to napiszę to może coś do mnie dotrze Tak jak w tytule: jestem kochanką. Dziwne, bo wcześniej wcale się nią nie czułam. Dziwne, bo wcześniej wcale się nią nie czułam. Wszystko zaczęło się rok temu, bardzo tradycyjnie - firmowa impreza i dużo alkoholu.
Kochanki zawsze są gorsze, obwiniane o zdradę. Co jednak, jeśli ja naprawdę zakochałam się w żonatym mężczyźnie? To nie jest piękna miłość. I co, mam zapaść się pod ziemię? - Seks - Związki i seks - Forum - Wątek Strona 2496
Kochanki zawsze są gorsze, obwiniane o zdradę. Co jednak, jeśli ja naprawdę zakochałam się w żonatym mężczyźnie? To nie jest piękna miłość. I co, mam zapaść się pod ziemię? - Seks - Związki i seks - Forum - Wątek Strona 2429
Gadali ze sobą wesoło, on ją obejmował, a ja siedziałam jak sparaliżowana. Nie zauważył mnie na szczęście, a ja do końca dnia nie mogłam pozbyć się z głowy tego widoku. Czyli co? Kogoś ma? Nie jestem jedyna? A przecież mówił, że się zakochał, obiecywał Bóg wie co. Wieczorem zadzwonił. – Jak ci minął dzień, kochanie?
Jeśli powodem jest pragnienie seksualne i zazdrość Jednym z powodów może być namiętny seks, który w małżeńskim łożu stał się nudny i monotonny. To kochanka z bogatym doświadczeniem seksualnym, która działa atrakcyjnie na mężczyznę. Po wypróbowaniu wszystkich możliwych pozycji w łóżku z wyrafinowaną kochanką mąż staje się jak zombie, jest praktycznie w jej mocy. A
Tak sobie myśle,ze układ w którym ja byłabym tylko tą trzecia- odpowidałby mi najbardziejNie potrzebny mi chyba facet na codzień, sama sobie radzę świetnie w życiu-jestem samowystarczalna z przyzwyczajenia
Wmówi ci , ze jestes tą własnie kochanką . a ty zapewne jesteś kochanką i nie rozumiesz że można mieć inny punkt widzenia. a jak masz inny punkt i krytykujesz kochankę to pewnie jesteś
Przemowcie mi proszę do rozumu, już drugi raz uwiklalam się w taka beznadziejną relację. Byłam już dość długo sama, pojawił się on - miał być tylko seks ale po pół roku wkradły
Mama naszej bohaterki robi wszystko, aby ta mieszkała z nią jak najdłużej. Nie chce nawet słyszeć o wyprowadzce, a każda próba rozmowy na ten temat kończy się awanturą. Kobieta zaczęła nawet stosować szantaż emocjonalny na swojej dorosłej pociesze. Chcesz być jak ojciec i po prostu odejść?, pyta ją rozhisteryzowana. Patrycja jest jedną z tych kobiet, które, mimo że
💌Odbierz bezpłatny mini warsztat- - SABOTAZYŚCI TWOICH RELACJI - 30 ŚLEPYCH PUNKTÓW, przez które kręcisz się w relacjach dalekich od tego CZEGO JESTEŚ WARTA
Na początku nic nie było wspólne, oprócz dzieci. Teraz coraz częściej słyszę "nasz, nasze" - jak np. nasz projekt domu, nasze problemy dobiegają końca - w kwestii pieniędzy. Ale z drugiej strony, wciąż jest z kochanką i nie sprawia wrażenia, że chciałby z tego zrezygnować. A ja się męczę w takiej sytuacji.
Kochanki zawsze są gorsze, obwiniane o zdradę. Co jednak, jeśli ja naprawdę zakochałam się w żonatym mężczyźnie? To nie jest piękna miłość. I co, mam zapaść się pod ziemię? - Seks - Związki i seks - Forum - Wątek Strona 39
8o3oQ. - To się stało na moim własnym weselu - mówi Patryk. - Wcześniej właściwie jej nie widywałem. Wydawała mi się dość oschła i taka poważna. Dopiero podczas wesela poznałem ją tak naprawdę. Poczułem się wtedy jak nigdy. Do dziś nie mogę zapomnieć tego wieczoru, ale właśnie ze względu na nią. Patryk zna swoją żonę od czterech lat. Za jej namową małżeństwem są od roku. Od tego też czasu Patryk czuje, że poślubił nie tę kobietę, co powinien. Wciąż myśli o siostrze swojej żony. Natasza z kolei jest mężatką od trzech lat. Jednak to nie męża darzy miłością. Od dziesięciu lat kocha innego mężczyznę. Z wzajemnością. Prawdziwą miłością Marty jest wspólnik w pracy i przyjaciel jej partnera. Żaden z nich niczego się nie domyśla. Ona sama nie jest w stanie nic zrobić. Czeka, aż jej uczucie wygaśnie. Na własnym weselu zrozumiał, że jej nie kocha Po ślubie Patryk (24 lata) i jego świeżo upieczona małżonka, jako młoda i studiująca jeszcze para, otrzymali propozycję wspólnego zamieszkania z siostrą jego żony. Chętnie na nią przystali, bo od trzech lat pomieszkiwali w wynajmowanych kwaterach, a często podróżująca siostra gwarantowała im wygodę przez większą część miesiąca. Sytuacja jednak mocno się skomplikowała, bo Patryk... zakochał się w siostrze własnej żony. Kiedy zrozumiał, że poślubił nie tę kobietę, którą powinien? - Wiem, że to wyda się straszne, ale to się zaczęło na moim własnym weselu – wspomina. – Wcześniej właściwie jej nie widywałem. Z racji pracy wciąż jest poza domem. Zwykle zamieniałem z nią kilka słów podczas krótkich wizyt, gdzieś przelotnie. Wydawała mi się dość oschła i taka poważna. Dopiero podczas wesela poznałem ją tak naprawdę. Długo wtedy rozmawialiśmy, oczywiście głównie o mnie i jej siostrze. Ale poczułem się wtedy jak nigdy. Do dziś nie mogę zapomnieć tego wieczoru, ale właśnie ze względu na nią. Patryk widuje swoją prawdziwą miłość kilka razy w miesiącu. Nie wie, jak się wtedy zachować. Wiedząc o tym, że przyjedzie, zastanawia się, czy dobrze wygląda. Wie, jaką lubi muzykę, więc obmyśla plan, czego będzie słuchać w tym czasie, aby przyszła, usiadła na sofie i porozmawiała z nim. - Po spotkaniach z nią długo nie mogę się pozbierać – wyznaje. – Jest inteligentna, piękna, sporo podróżuje i poznaje ciekawych ludzi. Moja żona jest przy niej jak dziecko. Już dawno przestała mi imponować. Nie sądzę też, by zauważyła, że coś jest nie tak. Jest zbyt zajęta nauką, pracą i imprezami. A nawet gdyby coś podejrzewała, to co może mi zarzucić? Niczego między mną a jej siostrą nie ma i nie sądzę, by kiedykolwiek było, choć bardzo bym tego chciał. "Nie tęsknię za żoną" Patryk uważa, że byłoby mu o wiele łatwiej, gdyby się wyprowadził. Ale wcale tego nie chce. Nie wyobraża sobie mieszkania z żoną, bez czekania na powroty jej siostry. - Najgorsze jest to, że zupełnie nieświadomie to właśnie ona otworzyła mi oczy na to, że nie chcę spędzić reszty życia z najbliższą jej osobą. Owszem, żona podoba mi się, dogadujemy się, ale nie ma między nami żadnej chemii, nie ma "tego czegoś", co powoduje, że za nią tęsknię. Czy uczucie do tej drugiej kobiety może być zwykłym zauroczeniem? - Wielokrotnie się nad tym zastanawiałem. Gdyby tak było, czułbym jedynie fizyczną fascynację tą kobietą. A ja myślę o niej cały czas, chcę być przy niej, słuchać jej głosu. Nie ma chwili, bym nie zastanawiał się, co teraz robi, gdzie jest, z kim rozmawia. I martwię się o nią bardziej niż o własną żonę i naprawdę źle się z tym czuję – kończy Patryk. Sam nie wie, dlaczego tak wcześnie zdecydował się na ślub. Żona jest jego pierwszą miłością, pierwszym poważnym związkiem. To jej bardzo zależało - zgodził się, myśląc, że i tak nie spotka już nikogo, z kim byłoby mu po prostu dobrze. Nikomu z bliskich nie powiedział o swojej pomyłce. "Gdybyśmy byli razem, szybko byśmy się rozstali" - Czy z mężem byłam kiedyś szczęśliwa? – zastanawia się Natasza (34 lata). – Raczej tak, ale sytuacja się zmieniła, kiedy dzień moich urodzin przesiedział przed komputerem. Codzienność? Chyba nie ma czegoś takiego. Wracam do domu, a mąż siedzi przed laptopem, więc mnie nie pozostaje nic innego, jak zrobić to samo. Natasza przyznaje, że znajomość z tym drugim mężczyzną od samego początku nie była zwykłą znajomością. Choć oboje próbowali przejść na stopę przyjacielską, udawało im się to tylko na jakiś czas. Potem ich uczucie, które tak naprawdę nigdy nie wygasło, zawsze powracało. Tę drugą kobietę spotkała tylko raz, dawno temu, gdy nie była jeszcze żoną jej ukochanego. Potem ich kontakt na pewien czas się urwał – zanim znów się spotkali, był już żonaty. Czy chcą i myślą o tym, by być kiedyś razem? – To niemożliwe, żadne z nas nie wystąpi z taką propozycją – zaprzecza Natasza. – Ja bym nie potrafiła zaufać, że nie będę kolejną zdradzaną żoną. Za dobrze znam tego drugiego mężczyznę. Jeśli raz zdradził - zdradzi po raz kolejny, choćbym była miłością jego życia, a tak ponoć jest. Poza tym różnimy się od siebie, choć wydaje mi się, że mówienie "nie wytrzymalibyśmy ze sobą" jest raczej chęcią utwierdzenia się w tym przekonaniu. Oboje zdają sobie sprawę z tego, że gdyby byli razem, szybko by się rozstali. Dotychczasowe doświadczenia i upodobania nadwyrężyłyby ich zdaniem tę relację. Żyjąc oddzielnie, nie muszą się na siebie złościć o źle odłożoną książkę czy ślady po kawie w źle umytym kubku. "Przy nim czuję się bezpieczna" Dlaczego więc, skoro oboje otwarcie przyznają, że nie widzą przyszłości dla tego związku, Natasza kontynuuje znajomość? - Przede wszystkim potrafi mnie wysłuchać – mówi. – Jak mam jakiś problem, to wiem, że mogę do niego zadzwonić i najzwyczajniej w świecie wygadać się. Nie będzie mnie oceniał, nie będzie komentował, po prostu mnie wysłucha. Przy nim czuję się bezpieczna. Jego towarzystwo odrywa mnie od brutalnej rzeczywistości, jaka mnie w tej chwili otacza. Daje mi coś, czego nikt nigdy mi nie dał... Natasza nie myśli o tym, jak długo jeszcze potrwa jej układ. Cieszy się z każdej spędzonej we dwoje chwili. Jak twierdzi, bierze tyle, ile jest jej dane. Nie liczy i nie prosi o nic więcej, bo uważa, że zawsze można nie mieć niczego. Kilka osób zna jej sytuację. - Nie było zaskoczenia, imię tego drugiego pojawia się w domu od kilku lat – mówi. – I od samego początku było wiadomo, jakie są nasze relacje. Od nikogo nie otrzymałam żadnej rady, bo wszyscy doskonale wiedzą, że i tak postawię na swoim. "Wolę być kochanką niż żoną" - To nie jest tylko seks ani chęć podniesienia adrenaliny tajemnymi spotkaniami z kochanką – zapewnia Natasza. – Wiem, że gdybym teraz od niego odeszła, to złamałabym mu serce, tak jak on złamałby moje. Choć w jego przypadku to nieuniknione. W końcu kiedyś pojawi się dziecko, a wtedy jego świat się zmieni i boję się, że wtedy dla mnie nie będzie w nim już miejsca. Temat dziecka po prostu przeraża Nataszę. Uważa, że gdy pojawi się na świecie, jego uczucie do niej skończy się. - Znam niejednego twardziela, który zmiękł w chwili, kiedy wziął swoje dziecko na ręce - mówi. - Myślę, że jego uczucie najzwyczajniej w świecie wygaśnie. Choć on zarzeka się, że nikt i nic nie zmieni jego uczuć do mnie i że zawsze będzie dla mnie miał czas. Czas pokaże. Ja gdzieś w głębi mam nadzieję, że te słowa nie były rzucane na wiatr. Były chwile, gdy Natasza całkowicie znikała z życia tego drugiego mężczyzny. Nie widywali się i nie słyszeli czasem nawet kilka miesięcy. Ale za każdym razem wystarczył jeden telefon, jedno spotkanie, by znów wpadli sobie w ramiona. "Wolę być kochanką niż żoną" - tak Natasza napisała na swoim blogu, bo – jak twierdzi – woli zdradzać, niż być tą zdradzaną. Przyznaje jednak, że są dni, gdy czuje się wyjątkowo samotna i chciałaby, by ten drugi mężczyzna był przy niej, przytulił ją, wziął na spacer, do kina – gdziekolwiek, gdzie mogliby być razem. - Czasem zazdroszczę tej żonie, która może ma go w innym pokoju, ale go ma – wyznaje. Co z wyrzutami sumienia, koniecznością ukrywania się i ciągłego rozmijania z prawdą? Czy z czasem udawanie staje się łatwiejsze? - Do skrywania tajemnicy można się po prostu przyzwyczaić, jak do wielu innych spraw. Poza tym, wracając do domu, raczej staramy się o sobie nie myśleć... To tak, jakby zakładać inną maskę. "Jestem szcześliwsza po śmierci męża" "Marzę, aby to uczucie wygasło" Prawdziwą miłością Marty (31 lat) jest wspólnik w pracy i przyjaciel jej partnera. Zna go od kilku lat, często się spotykają, mają wiele wspólnych spraw, często razem spędzają urlop, wychodzą na miasto. Dziś jej prawdziwa miłość deklaruje, że chce być singlem, ale Marta wie o kilku jego byłych partnerkach – z jedną z nich byli nawet wspólnie za granicą. Dla niej to było bardzo bolesne doświadczenie. - On niczego się nie domyśla, przynajmniej tak mi się wydaje – uważa Marta. – Z moim chłopakiem tworzymy szczęśliwy obrazek poukładanej i rozumiejącej się pary. Poza tym to przyjaciele jeszcze z dzieciństwa. Nawet gdyby się czegoś domyślał, lojalność nie pozwoliłabym mu na żaden ruch wobec mnie i mam tego świadomość. Marta i jej chłopak są przeciwnikami małżeństwa, mieszkają wspólnie w jego mieszkaniu od pięciu lat. Ona prowadzi rachunki w jego firmie, ale jak twierdzi, nie musiałaby pracować, gdyby nie chciała. Chce, bo to przede wszystkim szansa na widywanie tego, którego skrycie kocha. Nie widzi jednak żadnej szansy na to, by w jakikolwiek sposób dać mu do zrozumienia, że coś do niego czuje. Tylko raz, kiedy za dużo wypiła podczas sylwestra, odważyła się wyznać to, co czuje. Pamięta tylko to, że po północy, tuż po fajerwerkach, zostali we dwoje na zewnątrz. Reszta gości wróciła do zabawy. Marta, czując szumiące w głowie bąbelki, mówiła o tym, jakim - według niej - jest wspaniałym mężczyzną, że od dawna myśli o nim nie jak o przyjacielu a kochanku. Pamięta, że słuchał jej w milczeniu, nie przerywając ani na chwilę. Pamięta też jego śmiech i słowa, jakimi zakończył tę krótką chwilę szczerości z jej strony: kochanie, chyba cię jeszcze takiej pijanej nie widziałem, lepiej wróćmy do środka i zatańczmy. Do rozmowy oczywiście nigdy nie wrócili, a dziś nie jest nawet pewna, czy on w ogóle ją pamięta. - Mam nadzieję, że nie - to by zbyt wiele skomplikowało – uważa. – Nawet, gdybym jakimś cudem zdobyła się na taką szczerą, prawdziwą rozmowę albo dała mu jakiś znak, że to z nim chciałabym zasypiać i przy nim budzić się - co on miałby z tym zrobić? Myślę, że takie wyznanie wyrządziłoby więcej szkód, niż przyniosło pożytku. Mój chłopak na pewno niczego się nie domyśla, umiem stwarzać pozory. Jestem z nim szczęśliwa na swój sposób i nie odejdę od niego, bo zbyt wiele łączy nas spraw, zbyt wiele zobowiązań. Czekam tylko na to, aby uczucie do tego drugiego mężczyzny kiedyś wygasło… "Gdy wszyscy śpią, marzę o nim" Historii – takich jak Nataszy, Patryka i Marty – jest wiele. Każda nieco inna, ale łączy je wspólny czynnik – wszyscy żyją u boku człowieka, którego tak naprawdę nie kochają. - Małżeństwo z 24-letnim stażem i stało się, zakochałam się, z wzajemnością – pisze internautka. – To trwa od 6 lat, to prawdziwa miłość, o której mąż wie, ale nie umiemy podjąć decyzji o rozstaniu. Czasami trudno jest przewidzieć, co los dla nas pisze. Nigdy nie wiadomo, co będzie w przyszłości, więc należy brać z pokorą, co los nam zsyła tu i teraz. Umieć to docenić, a nie żyć całe wieki iluzją i marzeniami - prawdopodobnie nigdy niespełnionymi. Może się okazać, że chwila, która właśnie trwa, jest najpiękniejszą z naszych chwil. - Nigdy niczego bardziej nie pragnęłam, niż znaleźć się w jego ramionach – pisze kolejna forumowiczka. - Nie znałam wcześniej uczucia, by pragnąć tak bardzo - do bólu. Oboje mamy rodziny i nasz związek nie mógłby się skończyć happy endem. Chociaż przepłakałam z tęsknoty za nim już niejedną noc, to nie żałuję ani sekundy, kiedy byłam blisko niego. Kocham go i zrobiłabym dla niego wszystko, ale on się o tym nie dowie. Moja rodzina w pewnym sensie skorzystała z tej zdrady. Swoim dzieciom z powodu wyrzutów sumienia zaczęłam poświęcać więcej czasu. Mąż też jest zadowolony. Jestem zadbana, uśmiechnięta i szczęśliwa. I on pewnie myśli, że to jego zasługa. I niech tak myśli. Tylko nocami, gdy wszyscy śpią, marzę o nim ze łzami w oczach i czekam na jakąkolwiek wiadomość od niego. - Między nami do niczego nie doszło... i bardzo tego żałuję – wyznaje kolejna osoba. – Gdybym mogła cofnąć czas. Szlocham po nocach, żeby rodzina nie zauważyła, że coś się dzieje, żeby uniknąć głupich pytań. I tak życie toczy się dalej, ja bez niego, on beze mnie. Trwa już 10 lat. UWAGA! KONKURS! Zostańcie Superparą - wygrajcie romantyczny weekend w bajkowym pałacu i profesjonalną sesję zdjęciową! Razem, ale obok siebie Każdy związek ma swoją dynamikę i każdy przechodzi charakterystyczne etapy. Zwykle zaczyna się romantycznie, pięknie i namiętnie. Na początku partnerzy są przekonani, że nic i nikt ich nie rozdzieli, że świat należy do nich, że nie ma takiego drugiego związku jak ich. Jest mnóstwo rozmów, szczerych wyznań, czułości. Zakochani patrzą na siebie, nie dostrzegając swoich niedoskonałości, akceptując każdą wadę. Później intensywność relacji nieco spada, związek przechodzi w kolejne fazy… Tylko od obojga partnerów zależy, jaki będą miały przebieg i jak będą przez nich rozumiane. Jak twierdzi psycholog Maria Rotkiel, ekspertka serwisu najbardziej zagrażającą związkowi sytuacją jest ta, gdy wchodzi on w fazę tzw. pustego związku, a więc takiego, w którym jedynym jego spoiwem są wspólne obowiązki, a po bliskości i namiętności pozostają jedynie wspomnienia. - Para żyje razem, ale tak naprawdę obok siebie – mówi psycholog. – Wiele osób nie ma odwagi odejść z takiego związku, ale rozpad takiej relacji jest na ogół kwestią czasu. Oczywiście nie każdy związek musi przechodzić takie etapy - wspólna praca partnerów i zastanawianie się nad związkiem może podtrzymać intymność i zaangażowanie oraz głęboko przeżywane emocje. Jednak pozostawienie związku naturalnemu biegowi, tak, by "sam się dział", doprowadzi do śmierci relacji. Jeśli partnerzy zorientują się na etapie związku pustego, że się od siebie oddalili, na ogół jest już zbyt późno na odnowienie więzi. Często partnerzy zaczynają skrycie marzyć o nowej relacji - takiej, w której znowu będą mogli przeżywać silne uczucia i bliskość. Być może właśnie tak jest w przypadku Nataszy, Patryka, Marty i wszystkich tych, którzy od lat trwają w związkach pozbawionych miłości i namiętności. Czy ich partnerzy naprawdę nie dostrzegają problemu? A może tak samo jak oni, doskonale zdają sobie sprawę z tego, że ich relacja od dawna pozostawia wiele do życzenia. Być może czują się w tym związku równie samotni i odepchnięci? I być może tak samo jak oni nie potrafią zdobyć się na szczerą rozmowę o swoich uczuciach, pozostawiając los ich związku biegowi wydarzeń... Naszą ekspertką jest Maria Rotkiel, psychoterapeutka par z Pracowni Poznawczo - Behawioralnej, opiekun merytoryczny serwisu Serwis wyraża zgodę na udostępnienie tego artykułu na stronach innych serwisów internetowych. Warunkiem opublikowania artykułu jest umieszczenie w jego sąsiedztwie następującej informacji: "Artykuł pochodzi z serwisu oraz przekierowania na stronę: Treść artykułu należy skopiować w całości, podając autora i nie zmieniając jego treści merytorycznej. Źródło:
Cześć! Od 5lat jestem w związku w tym od roku po ślubie. Piszę tutaj bo już nie wiem co robić… Mamy córeczkę 8mc staraliśmy się o nią 9mc. Gdy zaszłam w ciążę mąż się zmienił. Zero wsparcia, gdy było spotkanie ze znajomymi, gdy byłam w ciąży nie pomagały prośby by skończyć imprezę bo źle się czuję. Po porodzie ciągle imprezy też nic nie dawały prośby i doszło już nawet do tego, że krzyczał, że mnie nienawidzi…Z córką nie potrafi sie nawet bawić, gdy sie nią zajmuje to bierze ją przed tv i tak wygląda u niego opieka nad nią. Już mam dość, wysiadam psychicznie przy nim. Nawet na seks ma ochotę tylko raz na dwa tygodnie mimo, że w łóżku nudy nie mamy. Coraz częściej myślę o rozwodzie, ale co wtedy? Wrócić do rodziców z podkulonym ogonem? Prace straciłam z dniem porodu i nie wyobrażam sobie dać małą do żłobka przecież nie przeżyje rozstania takiego z nią. Mieszkanie mamy od teściów, ale to co się dowiedziałam to mimo, że darowizna zrobiona po ślubie mi nic się nie należy mimo, że moje pieniądze tez szły na remont, a teraz moje macierzyńskie idzie cale na rachunki i raty za sprzęty domowe, ale prócz przelewów na męża konto nie mam innych paragonów itp więc jestem w dupie krótko mówiąc. Samochód mój tez się nie nadaje już do jazdy, a on swój kupił przed ślubem. Mąż dużo zarabia, ale na umowie ma najniższa krajowa więc nie mam co liczyć na jakieś porządne alimenty. I na dodatek nie mamy ostatnio zbytnio na jedzenie, ale oczywiście na swoje gadżety ma. Mi żeby dać na okulistę bo już ciężko nawet autem się jeździ to też mogę zapomnieć. Teraz wymyślił, że jego wypłatę dzielimy na pół i wszystko kupujemy na pół ostatnio to jest 700zl na 2tyg dla każdego i mimo to ciężko z tego odłożyć sobie na coś. Nie wierzę, że piszę tu wiadomość, ale to już chyba desperacja…😞 Są tu samotne mamy, które mogą powiedzieć jak sobie radzą
Mam na imię Monika, o nowennie dowiedziałam się z internetu kiedy moje małżeństwo wisiało na włosku. Jestem mężatką od 6 lat, mamy dwoje dzieci. Mąż mnie zdradził z koleżanką z pracy, powiedział że mbie już nie kocha, a z Nią jest szczęśliwy. Próbowałam z Nim rozmawiać, prosiłam, błagałam żeby zakończył ten romans. Mąż dał Nam szansę,ale to było kłamstwo, tylko dla mnie była taka wersja, ja w to wierzyłam a mąż nadal brnął w ten romans a mnie kłamał w oczy. Wierzyłam Mu bo mimo tego ciągle Go kocham. Ale mąż ciągle się ode mnie oddalał, wreszcie wyszło po ok pół roku,że nadal jest z kochanką,że to ją kocha a ze mną jest ze względu na dzieci. Wtedy ciągle szukałam informacji jak naprawić małżeństwo, zaczęłam się bardzo dużo modlić i przy szukaniu tych informacji natknęłam się na nowennę. Najpierw poczytałam ale szybko stwierdziłam,że to nie dla mnie. Później po jakimś czasie stwierdziłam,że to ostatnia rzecz jaką mogę zrobić. Wtedy czytając świadectwa natknęłam się na swiadectwo pani Małgorzaty, która dzięki nowennie uratowała swoje małżeństwo. Zaczęłam odmawiać nowennę w intencji nawrócenia i przemiany wewnętrznej mojego męża i Jego kochanki. Było ciężko, porwał mi się różaniec, obrazek Matki Bożej przed którym sie modliłam odwrócił się do góry nogami. Ja się modliłam,a w tym czasie Mój mąż robił wszystko żeby odejść z domu i związać się z kochanką. Nawet powiedział jej,że chce ją z jej dziećmi,a Nasze chciał zostawić. Ciągle z Nią pisał, prawie nie rozstawał się z telefonem. Dzień przed niedzielą palmową odezwała się do mnie kochanka męża z prośbą o rozmowę. Nie chciałam tego,ale jakoś tak sprawy sie potoczyły, że rozmawiałyśmy później się spotkałyśmy i długo ze sobą rozmawiałyśmy. Następnego dnia zaprosiłam ją do Naszego domu i odbyła się konfrontacja z Moim mężem. Kochanka Go zostawiła,a ja kazałam się wy prowadzić Mojemu mężowi z domu. Mąż bardzo przeżył rozstanie z kochanką, ciągle mnie nękał smsami ,żebym Mu wytłumaczyła po co to wszystko było, że On stracił wszystko, że nie ma po co żyć. Poza domem wytrzymał 1 dzień, kiedy wrócił do więcej swoich rzeczy do domu rozmawialiśmy. Po tym co usłyszał postanowił zostać w domu. Wiedziałam,że nie wytrzyma i będzie nękał kochankę,żeby do Niego wróciła. I jak się okazało miałam rację. Matka Boska mnie wysłuchała ta kobieta zostawiła Mojego męża, wpadła w depresję. Nie cieszę się z tego,żal mi jej ale ciągle kontaktuje się z Moim mężem, nadal rozmawiają jakby nic się nie stało. Wiem,że to zasługa Matki Bożej,że ona zostawiła Mojego męża. Teraz zły miesza znowu w Naszym życiu, mąż znowu zastanawia się nad odejściem. Ja zaczęłam odnawiać 2 nowennę tym razem o naprawę i uratowanie małżeństwa. Dojrzałam przez tą sytuację, wszystko zawierzyłam Bogu i Matce Bożej, ja już po ludzku nic nie mogę zrobić. Dziękuję Bogu,bo przez ten romans Bóg zdjął mi klapki z oczu, że w Moim małżeństwie działo się bardzo źle,zrozumiałam swoje błędy, bardzo się zmieniłam przez ostatni rok. Jestem spokojniejsza, po ludzku się boję, ale wierzę, że wszystko bedzie dobrze niezależnie od tego jak moje życie i małżeństwo się potoczy. Módlcie się, bo Matka Boża nie zostawi Was samych, nawet jeśli wszystko się wali zawierzcie wszystko Bogu. Wybaczyłam mężowi i Jego kochance, nie mam żalu i nikomu źle nie życzę.
Szukaj: O NAS Marketing Komunikacja SKLEP KURSY ONLINE TWOJE BIURKO Rejestracja instruktora Rejestracja studenta Kursy online Książki/E-booki Koszyk BLOG KONTAKT Logowanie Koszyk / 0,00 zł 0 Brak produktów w koszyku. 0 Koszyk Brak produktów w koszyku. Tag Archives: #jestem kochanką Nothing Found It seems we can’t find what you’re looking for. Perhaps searching can help.
napisał/a: vincentXvega 2008-03-26 09:29 No to jest właśnie to,o czym mówię. Kobiety-kochanki zrzućcie klapki z oczu wreszcie i przestańcie być zabawkami w rękach facetów....dla Waszego dobra napisał/a: ~kawa_z_mlekiem 2008-03-26 10:01 Witajcie kobietki, ja także byłam, w świetle prawa wciąż jestem, kochanką. Mężczyzna nigdy nie ukrywał, że ma żonę. Ja nikogo nie szukałam, ale... I tak się zaczęło. Wielka miłość, spotkania i... żona, która dowiedziała się bardzo szybko. Sytuacja należała do trudnych, było wiele ciężkich chwil. On wiedział, że chce być ze mną, ja widziałam, że sytuacja z żoną wciąż idzie do przodu. I chyba tylko dzięki temu dałam radę i udało mi się przezwyciężać uczucia, kiedy on był z nią a nie ze mną. Były momenty krytyczne, kiedy chciałam odejść. On o wszystkich wiedział, znaliśmy swoje uczucia na bieżąco. Wreszcie nadszedł moment, gdy wiedziałam, że nie wytrzymam, jeśli on jej definitywnie nie powie, że odchodzi. Już wtedy razem nie mieszkali. Były szantaże ze strony żony, jej emaile do mnie, płacz i jej obietnice wybaczenia. A między nami ostatecznie rozmowa i postawione przeze mnie ultimatum. Powiedział jej w końcu, że to koniec. A teraz, jesteśmy bardzo szczęśliwi i choć nie ma jeszcze rozwodu, to wiem, że z nią koniec. Ostatnio spędziliśmy razem nasze pierwsze święta w gronie rodziny. I powiem Wam, że warto było walczyć. Mam mężczyznę, którego kocham ponad wszystko a on ma mnie i jest przy mnie, gdy go potrzebuję. I życzę kochankom, aby łatwo się nie poddawały, ale i miały świadomość, co dzieje się w związku ich mężczyzny. Nie ukrywajcie przed nim swoich uczuć, niech wie, w jakim jesteście stanie. A wtedy sam, jeśli jest mądry, będzie wiedział, że już pora wybrać. napisał/a: JaOmega 2008-03-28 14:06 kawa z mlekiem... gratuluje i mam nadzieje ze to szczęście nie okarze się ulotne:) ja jestem na etapie czekania... i obserwowania jak rozwija sie sytuacja... jeśli dostrzege cień szansy dla małżenstwa mojego ukochanego odejde... ale puki co to w moja stronę moje słonko sie kieruje..... mam nadzieje ze i ja doczekam sie wspolnych swiąt...... baaardzo o nich marze.... pozdrawiam napisał/a: JaOmega 2008-03-28 14:56 mam pytanko czy twoi rodzice wiedzieli ze spotykasz sie z nim od kiedy on byl jeszcze w malzenstwie? czy wiedza ze nie ma jeszcze rozwodu? czy jego rodzice wiedza o tobie ze pokochal ciebie keidy nie byl wolny? jak sie do ciebie odnosza? napisał/a: kool 2008-03-28 15:04 Witajcie. Mam pytanie do Kochanek (nie wiem jak inaczej napisać). Czy rozmawiałyście z żonami swoich Wybranków? Ja jestem żoną (zdradzoną). Kiedy dowiedzialam się, że mój małżonek ma inną kobietę, zaprosiłam ją na rozmowę i wyjąsniłam moje stanowisk w tej sprawie. Poprosiłam ją o decyzje - albo mówi mojemu mężowi "Pa" albo tworzą szczęśliwy związek i ja nie będę stała im na pzeszkodzie. Oczywiście wcześniej rozmawiałam z mężem. Jeżeli Wybranek nie potrafi, nie chce, nie może podjąć decyzji - może trzeba mu w tym pomóc? napisał/a: JaOmega 2008-03-28 16:39 bardzo współczuje Ci zdrady męża..... na pewno spotkanie z kochanką kosztowało Ciebie wiele nerwów i siły.... nie każdego stać na taką klasę..... w sytuacji którą opisałaś wydaje mi się, że skoro ani jedno ani drugie nie umie podjąć decyzji do Ciebie ona należy.... i podejmując ją powinnaś kierować się jedynie swoim dobrem i swoich dzieci jesli je posaidasz... myślę że niesamowicie zaskoczyłas tą kochankę..... i męża...... na tyle że odjęło im mowę.... powodzenia w podejmowaniu decyzji.... oby słonko świeciło także dla Ciebie..... napisał/a: ~kawa_z_mlekiem 2008-03-28 17:15 Margoolcia, przyznaję, że moja rodzina nie wie o jego statusie. I myślę, że nie będę im o tym mówić. Może i na początku chciałam powiedzieć, ale z drugiej strony, po co? Przeszłość... Pierwsze spotkania były potajemne, potem poznał moich rodziców i stał sie moim oficjalnym partnerem. I to z moją rodziną spędziliśmy święta. A ludzie im mniej wiedzą o przeszłości, tym lepiej. Jego rodzice-wiedzą prawie od samego początku. Nie znam ich, mieszkają bardzo daleko i on rzadko tam bywa, zwłaszcza teraz, bo jego żona blisko nich mieszka. I chyba nie chciałabym się z nią spotkać. Chociaż, kto wie, co los przyniesie... Sprawa jest jeszcze świeża. I przyznaję też, że trochę się obawiam, jak będą się do mnie odnosili, na pewno będę się czuła nieswojo. Poza tym, jego znajomi wiedzą a i moi przyjaciele o całej sytuacji. Kool, naprawdę gratuluję Ci przede wszystkim odwagi. Niestety kobiety często zamiast wybierać, to wolą ze strachu przed samotnością stosować szantaż emocjonalny, grozić samobójstwem lub okazywać miłosiernie "przebaczenie" mężowi... napisał/a: ShiningKnight 2008-03-28 18:07 ... napisał/a: Mysia26 2008-03-28 18:54 Ja z mojej strony nie mialam potrzeby rozmowy z zona mojego faceta, dlatego z nia nie rozmawialam. Natomiast liczylam sie z prawdopodobienstwem tego, ze ona bedzie chciala ze mna porozmawiac. Zdaje sobie sprawe, ze bylaby to jedna z "ciezszych" pogawedek, ale jezeli ona chcialaby rozmawiac mowie - tak. Ale, ale... zonie mojego faceta- takze nie chcialo sie ze mna gadac. Nie wnikam dlaczego i oczywiscie nie wyczekuje na to, ze zadzwoni i poprosi mnie o pogawedke. Pozdrawiam M. napisał/a: ~Zbynia 2008-03-28 21:56 dzięki za radę Margolciu. przymierzam sie do postawienia takiego ultimatum, choć narazie trzymam go na dystans (nawet nie robiąc tego specjalnie) i działa jak nigdy. chyba sie przestraszyła ze mam juz tego naprawde dość. i mam jeszcze pytanie..... czy podczas gdy on sie zastanawia spotykacie się normalnie? i jakie to są oznaki że myślisz ze słoneczko zaczyna świecić w Twoją strone? napisał/a: ~Zbynia 2008-03-28 21:59 kawa_z_mlekiem napisal(a):Witajcie kobietki, ja także byłam, w świetle prawa wciąż jestem, kochanką. Mężczyzna nigdy nie ukrywał, że ma żonę. Ja nikogo nie szukałam, ale... I tak się zaczęło. Wielka miłość, spotkania i... żona, która dowiedziała się bardzo szybko. Sytuacja należała do trudnych, było wiele ciężkich chwil. On wiedział, że chce być ze mną, ja widziałam, że sytuacja z żoną wciąż idzie do przodu. I chyba tylko dzięki temu dałam radę i udało mi się przezwyciężać uczucia, kiedy on był z nią a nie ze mną. Były momenty krytyczne, kiedy chciałam odejść. On o wszystkich wiedział, znaliśmy swoje uczucia na bieżąco. Wreszcie nadszedł moment, gdy wiedziałam, że nie wytrzymam, jeśli on jej definitywnie nie powie, że odchodzi. Już wtedy razem nie mieszkali. Były szantaże ze strony żony, jej emaile do mnie, płacz i jej obietnice wybaczenia. A między nami ostatecznie rozmowa i postawione przeze mnie ultimatum. Powiedział jej w końcu, że to koniec. A teraz, jesteśmy bardzo szczęśliwi i choć nie ma jeszcze rozwodu, to wiem, że z nią koniec. Ostatnio spędziliśmy razem nasze pierwsze święta w gronie rodziny. I powiem Wam, że warto było walczyć. Mam mężczyznę, którego kocham ponad wszystko a on ma mnie i jest przy mnie, gdy go potrzebuję. I życzę kochankom, aby łatwo się nie poddawały, ale i miały świadomość, co dzieje się w związku ich mężczyzny. Nie ukrywajcie przed nim swoich uczuć, niech wie, w jakim jesteście stanie. A wtedy sam, jeśli jest mądry, będzie wiedział, że już pora wybrać. mam pytanie.... jak przetrwać te krytyczne momenty kiedy już naprawde ma się dość i nie widać szans na normalny związek. Byłaś niedostępna czy raczej szłaś mu na rękę jeśli chodzi o spotkania. jak to zrobić żeby coś z tego wyszło????? napisał/a: JaOmega 2008-03-28 22:32 Zbynia... tak rozmawiamy normalnie i postykamy sie keidy mozemy.... ejdnak ten temat wisi nad nami i on wie jasno czego ja oczekuje od neigo..... ma czas na decyzje bo i mi sie nie spieszy.... ale jestem uczciwa i wyjasnilam ze jesli taki stan rzeczy potrwa dluzej to... ja podejme decyzje za niego... czyli odejde.... :) kto wie co sie w zyiu zdarzy.... a skąd wiem ze swieci dla mnie to slonko? bo zaczyna prostowac swoje finansowe powiazania z zona... zaczyna uniezalezniac ja i siebie finansowo... to sa podstawy... nie kupuje mieszkania nie przeprowadza sie chcociaz ona na to napiera... zobaczymy jak bedzie z wakacjami... ja upeiram sie przy tym ze nie zycze sobie by jechal z nia na wakacje... jedynie z dziecmi,.. ale nie z nia... ale deycjze pozostawiam jemu.. jesli pojedzie to dla mnie to bedzie jasne i tez odejde... wszystko w ciagu kilku miesiecy sie wyjasni... zobaczymy... pozdrawiam cieplusio
jestem kochanką jak odejść